Powrót po długiej przerwie? Trochę tak... Flanders red ale, jak podpowiada internet, produkowane jest przez Brouwerij Verhaeghe w Vichte, w Belgii. Znane również jako "The Burgundies of Belgium" jest mieszanką 8- i 18-miesięcznych ale przeleżanych w dębowych beczkach.
W kolorze jest ciemnobrązowe, prawie czarne. Drobnopęcherzykowa pianka szybko opada, zostawiając lekki lacing. Pachnie słodko, winnie, czuć trochę mocnego, szlachetnego alkoholu, ale obok tego wyłaniają się czerwone owoce, chyba głównie wiśnie. Jest w nim pewna lambicowa dzikość, może cierpkość, jakkolwiek to można w zapachu wyczuć. W smaku przyjemnie kwaśne i całkiem słodkie. Przypomina mi się jakiś syrop na kaszel, ale nie mogę odgadnąć, jaki... Słodycz i lekka cierpkość pozostają po przełknięciu z tyłu gardła. Czerwone wino zrobione z wiśni, dosyć słodkie, ale z wyłamującą się ponad to wszystko cierpkością – tak bym je opisał. Chyba muszę kupić go więcej, bo jest naprawdę warte uwagi!