czwartek, 22 grudnia 2016

Komes Porter Malinowy - seria limitowana


Warzony z sokiem malinowym, leżakowany z wanilią i chili.
Po otwarciu wita nas piękny malinowy zapach z czymś, co identyfikuję jako delikatna wędzonka. Piwo ma ciemnobrązową, prawie czarną barwę, a przyozdabia je drobnopęcherzykowa, brązowawa pianka. Po nalaniu wspomnianej wędzonki już za bardzo nie czuć. Nie wiem, skąd to się wzięło w butelce. Czuć też już delikatną wanilię.
W smaku szał! Maliny nie atakują, ale są wyraźnie wyczuwalne. Dookoła wanilia, czekolada (z lekkim, gorzkim finiszem). Po kilku łykach minimalnie dają się wyczuć papryczki chili. Jest na prawdę mega przyjemnie, świeżo i owocowo! 
Ciekaw jestem, jak się będzie prezentować za rok, po przeleżakowaniu w butelce (o ile dotrwa). 

niedziela, 18 grudnia 2016

Cornelius root beer



Ciemne piwo korzenne w wydaniu Corneliusa to całkiem smaczna rzecz. Puszka nie jest typowo świąteczna, za to mamy motyw piracki. 


W kolorze czerwono brązowe, przejrzyste, z niewielką pianą, która znika prawie całkiem po dłuższej chwili. Pachnie jak dobrze przyprawiony piernik. Przyprawa korzenna, goździki, cynamon, imbir, karmel. Jest baaardzo słodko! Zero chmielu, słodu, sam piernik.


Piwa w nim niewiele czuć, ale generalnie jest przyjemne.

piątek, 2 grudnia 2016

Portugal Barley Wine - Doctor Brew


Świeżo kupione, premierowe piwo Doctorów, Portugal Barley Wine, powstało w kooperacji z browarem Goncalo Faustino z Maldita Brewing Co.
Ciemnobursztynowy płyn okraszony jest drobną pianą, która z czasem zanika. Dominuje słodowy zapach z wyraźnymi nutami owocowymi. W smaku królują owoce: śliwki, jabłka, rodzynki też... A dopełnia je karmel. Goryczka jest lekka, nie narzuca się. Piwo jest dość słodkie, ale to raczej jego zaleta - pasuje mu ta słodycz. 12,5% alkoholu nie czuć wcale. Jest nieco gęste, podchodzi trochę pod likier - jak likier rozgrzewa. Delikatnie oblepia usta.
Piwo jest raczej nisko nasycone, przez co też jest wręcz aksamitnie gładkie.
Polecam gorąco. :)

poniedziałek, 28 listopada 2016

Black Gold - Cascadian Dark ALE


Mówią, ze to "kropla drąży kamień". Nagrodą za sumienne szczelinowanie kolejnych tajemnic piwowarskich stało się dla nas odkrycie nieposkromionych złóż goryczki, aromatów cytrusowych i żywicznych, wydobywających się z ciemnej oleistej cieczy.
Aktualnie prowadzimy zaawansowane prace nad wykorzystaniem jej do stworzenia alternatywy dla napędu parowego, ale doskonale umila także czas po zamknięciu laboratorium.


Po nalaniu ukazuje się nam czarny, nieprzejrzysty płyn, ze sztywną, drobnopęcherzykową pianą. Pachnie owocowo, ale nie tylko cytrusowo. Czuć też coś łagodniejszego, nie umiem tylko za bardzo określić, co dokładnie. W smaku już głównie cytrusy - to one podkreślają wysoką goryczkę. Ponadto jest tu delikatna słodycz, może czekolada, co nieco paloności i lekkie nuty żywiczne.

Ogólnie rzecz ujmując, piwo bardzo przyjemne, gdybym miał rozpoznawać po samym smaku, to podchodzi pod American Pale ALE.

poniedziałek, 14 listopada 2016

Kwas Pruski - Berliner Weisse

Ostatnio mam słabość do kwasów - piłem przepysznego Lambica i chcę go więcej! :D
Ale dziś nie o nim, bo na tapecie ląduje Kwas Pruski z Browaru na Jurze.


Kiedy nachylimy się nad owym tapetem (ewentualnie biurkiem, czy innym stołem), poczujemy niezłą cytrusową imprezę. Pierwsze skrzypce grają grejpfruty, a przygrywa im łagodniejszy, jakby bananowy aromat słodu pszenicznego. W smaku za to idzie bardziej w stronę cytryn, z prawie niewyczuwalną goryczką grejpfruta. Piwo określiłbym jako wytrawne. Jest orzeźwiające i dobrze gasi pragnienie.

piątek, 4 listopada 2016

Salvia - American Saison


Saison w wykonaniu Browaru Brodacz - z dodatkiem szałwii białej, tymianku cytrynowego, rozmarynu i zielonej pietruszki.

Mętne, bursztynowe piwo przyozdabia mała warstwa piany. Dominuje słodki, lekko owocowy (jakby porzeczkowy) i zdecydowanie przyprawowo ziołowy aromat. Rozpoznaję w nim rozmaryn, wyraźnie czuć też pietruszkę. W smaku obecna jest delikatna chmielowa goryczka - to te amerykańskie chmiele. Słód pszeniczny dodaje nieco gładkości, a za specyficzny posmak odpowiedzialne są płatki żytnie. Na koniec można poczuć słodkawy finisz.

Jak na saisona jest mało owocowo, ale nie w tym rzecz. Autor chciał ukazać potencjał ziół i przypraw w piwie i całkiem nieźle mu to wyszło.

piątek, 28 października 2016

Grodziskie - Browar Nepomucen

Pierwszy raz piję piwo w tym stylu. W wykonaniu Browaru Nepomucen prezentuje się intrygująco.


Słomkowa barwa, lekko mętne. Piana praktycznie od razu znika. Piwo jest uwarzone na słodzie pszenicznym wędzonym w dymie dębowym. Gdybym był ślepy i ktoś by mi dał je pod nos, to powiedziałbym, że to kiełbasa. Ewentualnie oscypek, bo i coś na kształt oscypka czuć. I tak na dobrą sprawę, to ta nietuzinkowa wędzonka jest dominującą nutą zapachową. W smaku piwo jest gładkie, lekko musujące, ale bynajmniej nie mocno gazowane. Delikatnie kwaskowate, ale na prawdę bardzo delikatnie. Goryczka niska, prawie niewyczuwalna.

Jest to piwo sesyjne, idealne na upały ze swoją mocną dawką orzeźwienia. Jest jesień, zbliża się zima, a więc przyjdzie czas na więcej stoutów i porterów.

czwartek, 20 października 2016

Moszaw - Saison z pokrzywą


Kolejny saison i kolejne piwo  Browaru Golem. Wyrazy "saison" i "pokrzywa" przyciągnęły mój wzrok w sklepie i tak mi się wzięło.

Lekko zmętnione, żółte, z resztkami piany piwo, wokół którego roztacza się mega przyjemny zapach owoców (może brzoskwiń), coś w okolicach gumy balonowej.

W smaku "trąca pokrzywą" - jest trochę herbacianie pod tym względem, acz bardzo przyjemnie. Delikatna goryczna nie jest typowo cytrusowa, bardziej przyprawowa. Piwo nie narzuca się, jest w miarę delikatne, ma raczej słodowy charakter, a dzięki dodanym płatkom owsianym pije się je bardzo gładko, mimo trochę wyższego wysycenia.



niedziela, 16 października 2016

You're a wizard, Harry!

Earl Grey American Blonde - takiej nazwy jeszcze nie słyszałem. Kolejna pozycja z Browaru Brodacz.


Był sobie Harry. Na studiach przeprowadził się z Anglii do USA. Jak każdy szanujący swój kraj Anglik uwielbiał herbatę. jednak w Ameryce piej się piwo. Postanowił połączyć te dwa napoje i stworzył niesamowicie orzeźwiające połączenie piwa i herbaty, które przyprawił owocowym amerykańskim chmielem. Powstał napój tak prosty a zarazem wyrazisty, który zachował łatwość picia herbaty i wyrazistość amerykańskiego rewolucyjnego piwa.


Piwo jest brązowokarmazynowe, mętne. Piany brak - znika praktycznie od razu. Pachnie herbacianie - cytrusowo. W smaku jest wyjątkowo delikatnie. Jak niezbyt mocna herbata. Słodowe, z cytrusowymi nutami. Ale herbata najintensywniejsza.

Można spróbować, bo całkiem pijalne, ale nie powala na kolana.

niedziela, 9 października 2016

Steam Time - Earl Grey & Hibiscus IPA


Podobno w dobrym tonie jest pijać herbatę o 5 po południu używając do tego celu niewielkiej filiżanki, którą przechyla się do ust z odgiętym małym palcem. Zwyczaj ten pozostaw jednak emerytom, a Ty delektuj się uwarzonym przez nas aromatycznym Earl Greyem, w którym rozkwitają egzotyczne nuty hibiskusa i bergamotki, doskonale zbalansowane goryczką amerykańskiego chmielu. 
Z tym piwem "tea party" nabiera nowego znaczenia.

sTEAm Time pochodzi ze śląskiego browaru Kraftwerk (a wyprodukowano je w Wąsoszu).
Piwo ma kolor ciemnobursztynowy, piana jest znikoma.
Oprócz typowych cytrusowych aromatów wyraźnie czuć zioła i coś na kształt herbaty.
W smaku, prócz "ipowej" goryczki jest też lekko wyczuwalna herbata.
Mimo wszystko chyba najwyraźniejsze są tu amerykańskie chmiele. Herbata Earl Grey i kwiat hibiskusa kryją się gdzieś w kącie i tylko lekko wychylają ze swej kryjówki, nie pozwalając się poczuć tak dobrze, jak goryczka chmieli.

sobota, 1 października 2016

Whisker - Sour Milk Saison


Saison - gatunek wywodzący się z Francji, warzony i przechowywany do spożycia w okresie letnim głównie przez robotników. Piwo to było czasem istną mieszanką zbóż - brano to, co było pod ręką.

W wydaniu Browaru Wąsosz mamy dwa saisony: z hibiskusem i wiśnią (A1) oraz z hibiskusem i czerwoną porzeczką (A2).

Kwaśny mleczny saison z owocami oraz kwiatem hibiskusa. Zakwaszany czystą kulturą Lactobacillus helveticus. Piwo sesyjne i degustacyjne zarazem. Minimalizm tylko na etykiecie.


A1

Zaczyna się bardzo miło. Burgundowy płyn ozdabia drobnopęcherzykowa piana, która ostatecznie pozostaje tylko na brzegach. Piwo pachnie wiśnią. Czuć też słody jęczmienne i pszeniczny.
Największa zabawa rozpoczyna się po pierwszym łyku! Jest niesamowicie! Z początku trochę, jak inne kwasy. Jest bardzo wiśniowo. Zaraz po przełknięciu znikają, a w ich miejscu pozostaje delikatny mleczny posmak nadany przez laktozę i mleko w proszku. Na tyle, na ile kojarzę kwiat hibiskusa z herbaty, to jest tu bardzo delikatnie wyczuwalny. Jednak zdecydowanie dominują wiśnie i mogą one nieco przesłaniać pozostałe smaki.

A2

A2 od A1 na pierwszy rzut oka różni się lekko zaróżowioną pianą. Ta utrzymuje się nieco lepiej. "Oczywistą oczywistością" jest tu zapach czarnej porzeczki. W tle coś podobnego, jak w A1 - delikatny aromat słodowy. Zapachem przypomina Redd'sa, czy inne Somersby... ale tylko przypomina!
Ach! I znów zaczyna się festiwal doznań! Po pierwszym łyku, podobnie jak wiśnia, uwodzi smakiem czarna porzeczka w towarzystwie kwasu mlekowego. Podobnie, jak poprzednio, piwo charakteryzuje się subtelnym mlecznym finiszem, z drobną różnicą - w wiśniowym był on wyrazistszy.

Podsumowanie

Oba piwa są genialne! Gdybym miał wybierać faworyta, po chwili namysłu wybrałbym A1. Pewnie dlatego, że wolę wiśnie. Ale powtarzam: oba są świetne i warte przynajmniej spróbowania. 
I wątpię, że na spróbowaniu się skończy.

poniedziałek, 26 września 2016

Lady M


Mmmmój miły, witaj w moim zielonym świecie! Oszołomię cię chmielem i ukoję odrobiną mięty. Od tej zieloności zawiruje twój świat i zostaniesz ze mną na zawsze! Oplotę cię moim bluszczem, szepnę do ucha historię kilku słodów... Zostaniesz? Na kolację? ...Ze śniadaniem?

Mint IPA z Browaru Jana uwodzi od samego początku. Swym spojrzeniem z etykiety przyciąga uwagę. Złocisty, delikatnie zmętniony płyn, okraszony sztywną pianą, wydziela miły dla nosa zapach i kusi... Wśród charakterystycznych dla ipy cytrusów wyłania się mięta - subtelna, acz wyraźna. Wiesz, że powinieneś kontynuować, kiedy tylko zwilżysz usta. Kiedy piwo zaczyna wypływać ze szklanki i trafia na kubki smakowe, zaczynasz czuć miętę do Lady M. Z początku zmysły wyczuwają cytrusy, z dominującą, lekką grapefruitową goryczką. Jednak zza nich wyłania się mięta. Kiedy ostatni łyk przelewa się przez gardło, mięta zostaje jeszcze na chwilę, jak ostatnie promienie zachodzącego słońca.

poniedziałek, 19 września 2016

Zojer - Owsiane Berliner Weisse

Wow! Po prostu wow!
Jest pszenicznie lemoniadowo!
Aromat cytryny wyróżnia się na tle stonowanych nut bananowych, charakterystycznych dla słodu pszenicznego.
W smaku uderzają cytryny i ich kwaskowatość. Jak w zapachu, tak i tu, pszenica stanowi dla nich przepyszne tło, sprawiając, że piwo, mimo iż kwaśne, to ani trochę nie wykrzywia. Ponadto gładkości dodają płatki owsiane.
Piwo samo chce się wlać do gardła!


poniedziałek, 12 września 2016

Dla Paskudnych Pijaków by Food Emperor


Nareszcie zrobiłem sobie piwo. No może nie zrobiłem, ale powiedziałem im jak kurwa robić, żeby mi smakowało. Można je pić jak jakiś paskudny pijak, który ma smak, albo można je używać w gotowaniu niesamowitej gastronomii. Rób jak chcesz, ale jedyne znane jest, że to piwo jest najlepsze, bo moje i polskie.

New-wave german pale ALE z Browaru Brodacz to jedna z wielu pozycji stworzonych w kooperacji ze słynnymi ludźmi. Mam wrażenie, że w Brodaczu zaczęło się od Mietczyńskiego, ale nie jestem pewien. Był też Wiesław Wszywka...

Po otwarciu i nalaniu robi się ciekawie. Na ciemnożółtym płynie leży delikatna, kremowa piana.
Ze słodowym aromatem współgrają pomarańcze i - w dużo mniejszym stopniu - zioła (jakby herbata).
Piwo jest pełne i treściwe, z delikatną goryczką i wyraźnymi nutami owocowymi - bynajmniej nie cytrusowymi. To raczej coś delikatnego, jak gruszka, czy brzoskwinia.

Jest lekkie i całkiem smaczne.
Browar Brodacz podsumowuje je w ten sposób:

Kooperacja z cesarzem kulinarnym YouTube to była czysta przyjemność. Nigdy podczas współpracy nie musieliśmy używać tylu wulgaryzmów. ;D A tak na poważnie, to prywatnie jesteśmy fanami Food Emperora, dlatego nie mogliśmy nie podjąć takiej współpracy. Cesarz przeazał nam dużo wskazówek dotyczących swojego piwa, więc musi być kurwa dobre!

PS Czy teraz jestem paskudnym pijakiem?

sobota, 10 września 2016

Cieszyńskie Double IPA


Ciekawe uczucie: otworzyć piwo z puszki i poczuć ładny zapach! W pierwszej chwili jakby ciasteczkowa słodycz (to pewnie ten słód karmelowy), ustępująca z czasem wyrazistszym, chmielowym nutom. Smakuje całkiem przyjemnie. Goryczka dominuje, ale nie zalega, choć całość jest lekko szorstka.


Od strony wizualnej prezentuje się równie dobrze. Ciemnozłoty płyn przyozdabia niewielka warstwa piany.

Zaiste, ciekawe to uczucie, pić smaczne piwo z puszki!

poniedziałek, 5 września 2016

Pinki - American Wheat


fot. piwnybrodacz.pl
Piwo pszeniczne z Browaru Brodacz. Browar z hipsterskim brodaczem w logo poznałem w 2015, ale dopiero teraz dane mi było skosztować ich produkt.

To mgliste i orzeźwiające piwo w smaku i aromacie jest pełne cytrusów, które wnosi do niego amerykański chmiel Citra. Specjalny szczep drożdży pozwala na uwydatnienie cech (dużej ilości) słodu pszenicznego oraz wspaniałego charakteru chmielu. Poczuj rześkość nowofalowej pszenicy.

Podczas nalewania tworzy się wysoka piana, niezbyt gęsta, raczej napompowana, z dużymi bąbelkami. Taka mniej więcej, jak z płynu do kąpieli, tylko nieco sztywniejsza. Piwo jest dość mętne, słomkowe, trochę przybrudzone. Na dnie szklanki ostało sie sporo osadu. Możliwe, ze to drożdże.
Po rozszczelnieniu butelki unosi się cytrusowy zapach rodem z mocno nachmielonych "ip". Gdzieś w tle czai się delikatność pszenicy i ten charakterystyczny dla niej banan, ale zdecydowanie przeważa silny charakter wspomnianego wcześniej amerykańskiego chmielu. Goryczka jest raczej lekka, ale dość wyraźnie zaznaczona. Jak w zapachu, tak i w smaku dominują cytrusy. Subtelność i gładkość piwa pszenicznego ostro przełamuje Citra ze swymi cytrusowymi nutami. Po każdym łyku lekko gorzki finisz, z domieszką kwasowości (prawie niewyczuwalną, ale jednak).

American wheat kojarzył mi się bardziej z weizenbierem, niż z "ipą". Mimo to jest całkiem fajne. Jestem ciekaw innych dzieł Brodacza, które już na mnie czekają.

środa, 31 sierpnia 2016

RYE RIS raspberry



Russian Imperial Stout to historyczny, ciemny styl piwa, warzony już na przełomie XVIII i XIX wieku przez londyńskie browary dla konsumentów poszukujących nowych doznań. Wyraźne akcenty słodowe - kawowe, czekoladowe, karmelowe wraz z aksamitnością słodu żytniego, ze sporą mocą kojarzą się z belgijskimi pralinami. Leżakowanie w dębowych beczkach po burbonie nadaje mu szlachetnych nut waniliowych, suszonych owoców i rzecz jasna, amerykańskiej whiskey. Podczas leżakowania w beczkach dodaliśmy malin, które swym aromatem i kwasowością wzbogaciły kompleksowość tego piwa.

Przyznaję, ciekawy opis. Ciemne piwo z Browaru Stu Mostów dobrze się prezentuje już od samego początku.
Po nalaniu piana całkowicie znika i zostaje smolistoczarny płyn.

W zapachu dość intrygująco: aromat świeżych malin współgra z bourbonem. Nie piłem whiskey z malinami, ale coś czuję, że pachniałoby prawie identycznie.

Smakuje kosmicznie! Chciałoby się napisać "przede wszystkim czuć...", ale tu każdy smak jest wyrazisty, bez konkretnego faworyta. Na pewno czuć kukurydziany trunek, ale nie przeszkadza on w odbiorze pozostałych smaków. Poza nim świeże maliny, kwaskowate, acz delikatne. W końcu wyłaniają się słody. Obecna jest czekolada z karmelem, ale przeważa wspomniana aksamitność słodu żytniego.

Z jednej strony piwo jest gładkie, świetnie się je pije, z drugiej zaś czuć rozgrzewającą moc whiskey i 10,2% alkoholu. Co do goryczki, mimo 62 IBU, nie czuć jej za wiele.

Z wielką chęcią skosztowałbym ponownie! Duży "plusik" dla Browaru Stu Mostów za to piwo!

niedziela, 28 sierpnia 2016

Doctor Brew - Ella IPA


Wśród liści zieleni i kwiatów czerwieni kwitnę ja - Ella. Od wiosny do jesieni zmieniam isę w najlepsze, by tak samo piwo zmienić. Daj sobie chwilę, by tę chwilę docenić, a... mój kwiatowy zapach sprawi, że zaczniesz się rumienić. 
Przepisałem, poprawiwszy błędy.
Pod etykietą z błędami i szkłem znajdziemy mętne, ciemnobursztynowe piwo. Po wlaniu przyozdabia je drobna piana, która po chwili pozostawia po sobie już tylko same resztki.
Kolejna nowość od Doctorów pachnie równie przyjemnie, co pozostałe ich "ipy". Delikatnie wyczuwalne są brzoskwinie i melony. W smaku dominuje goryczka charakterystyczna dla serii Single Hopów. Oprócz niej można poczuć nieco grapefruita.
Piwo jest wytrawne, z długim gorzkim finiszem.
Najbardziej w Elli podoba mi się zapach. W porównaniu do innych Single Hopów od Doctorów, nie zaskakuje.

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Angielskie krafty z Lidla

W Lidlu pojawiły się angielskie piwa kraftowe. Na początku sceptycznie na nie patrzyłem, ale z uwagi na niską cenę skusiłem się.

Abbot ALE - Greene King


Brewed in the heart of Bury St Edmunds where brewind in the town's Great Abbey can be traced back to 1086. This irreststible ale has masses of fruit cake characters, a malty richness and superb hop balance. Brewed longer for a distinctive full flavour.
Barwa: ciemnobursztynowa. Początkowo obfita piana pozostaje tylko cienką warstwą bąbelków. Leniwie nagazowane.
Zapach: piwo pachnie słodowo kwiatowo owocowo. Całkiem przyjemnie. 
Smak: dominuje słodowość, jest lekko gorzkie, owocowe, może nawet winne. Smak jednak troszkę mało wyrazisty.
Ogólnie rzecz biorąc, piwo jest całkiem niezłe, warte spróbowania.

Bishops Finger (Kentish Strong ALE) - Shepherd Neame


A classic Kentish Strong ALE, Bishops Finger takes its name from the name of an ancient signpost on the pilgrims way pointing pilgrims to the Shrine of Thomas a Becket at Canterbury Cathedral.
One of the oldest names in british beer, this classic british ALE is brewed with chalk-filtered mineral water drawn from deep beneath the brewery and Shepherd Neame's signature kentish hops. Its authenticity is assured by its EU protected geographical indication status.
Bishops Finger - at 5.4% it's near the knuckle
Barwa: ciemnobursztynowa, wyraźnie przechodząca w czerwień. Niewielka piana, szybko zanika. 
Zapach: czuć owoce leśne, do tego coś jakby ciasteczka, ale ten aroma jest delikatniejszy, niż w Abbot ALE. W tle tańczy toffi, nadając słodyczy.
Smak: piwo jest lekko gorzkawe, czuć ciasteczkowy posmak - albo coś na kształt mieszanki wspomnianych owoców i toffi.
Na początku najlepiej wyczuwa się te aromaty. Z końcem szklanki wrażenia jakoś lekko maleją.

Spitfire - The Bottle of Britain (Premium Kentish ALE) - Shepherd Neame



W zasadzie głównie to piwo zwróciło moją uwagę, kiedy byłem na zakupach. Wziąłem je, a potem pomyślałem, że można by spróbować też pozostałe.
This 4,5% Kentish ALE was first brewed in 1990 to celebrate The Battle of Britain which was fought in the skies above Kent 50 years earlier.
The beer is named after the legendary Spitfire aeroplane designed by R. J. Mitchell.
The versatility of the aircraft and the courage of its pilots were essential to victory and the Spitfire is a key symbol of the spirit of that time.
Barwa: przydymiona ciemnobursztynowa. I tu piana również pozostawia tylko swoje resztki.
Zapach: owocowo słodko, jakby w klimacie poprzednich i jakby z toffi. Ponadto wyróżnia się na tle pozostałych jakimś chmielowym aromatem.
Smak: dominuje chmielowa goryczka, nieszczególnie mocna, raczej delikatna, ale najbardziej wyczuwalna.
Stawiam mniej więcej na równi z Bishops Finger, może lekko poniżej. Myślałem, że będzie bardziej "odlotowe".

The Green Gecko (IPA) - Heatherwood Craft Beer Company


Inny browar, inny gatunek. Czas na "ipę".
Barwa: miedziana. Piwo praktycznie się nie pieni, jest delikatnie nagazowane.
Zapach: nie jest jakiś szczególnie intensywny. Jest cytrusowo-drożdżowo-... piwnicznie? Albo to karmel. Nie wiem.
Smak: cytrusy, gdzieś tam w tle może być karmel. Jest poprawnie, może nawet przyjemnie, ale nie porwało mnie to piwo. Podobne do "ipy" w Złotym Psie.





Tennent's (beer aged with whisky oak) - Wellpark Brewery


Ostatnie piwo z zakupionej piątki. Dwa razy próbowałem czegoś leżakowanego w beczkach po whisky. Raz było nawet przyjemne, innym razem nie dało się wypić.
Barwa: złota. Prawie zero bąbelków.
Zapach: nie przykuwa uwagi. Czuję... koperek? Albo drewno.
Smak: bardzo delikatna kwasowość, prawie niewyczuwalna. Generalnie smak raczej słodowy.
Spodziewałem się czegoś lepszego. Z tych pięciu piw stawiam je na ostatnim miejscu. Zwykle na koniec zostawia się perełkę, ale w tej kolejności próbowałem i wyszło na to, że próbowałem od najlepszego właśnie.

Podsumowanie

Nie spodziewałem się zbyt wiele po tych piwach. Zaskakują mnie informacje o cenach, w jakich można je kupić w innych sklepach, czy w barach w Polsce. 3,99/4,99 to wg mnie dobra cena, wyższa byłaby już lekkim przegięciem. Kiedy ludzie piszą, ze kupili Spitfire'a za 15 zł... to niestety przepłacili. Pozytywnie mnie zaskoczyło Abbot ALE. Na prawdę przyjemne piwko. Bishops Finger z początku też się wyróżnia, tylko na koniec tak wrażenia gasną, jak dopalający się węgielek. Podobnie sprawa ma się ze Spitfirem. Zielony Gekon i Tennent's "dupy nie urywają". Czuję nawet, że za ostatnie zapłaciłem za dużo, niż by na to zasługiwało.
Jeśli znajdę jeszcze kiedyś Bishops Finger, to pewnie kupię. Nie za opisywane gdzieniegdzie 15 złotych, bo tyle warte na pewno nie jest. Ale za rozsądniejsze pieniądze owszem. Piwo to zasługuje na wyróżnienie.

czwartek, 11 sierpnia 2016

Zacny Zalcman - Gose


Gose - styl piwa wywodzący się z Goslaru, miasta w Dolnej Saksonii, gdzie było warzone już w XVI wieku. Popularność zdobyło w Lipsku. Jest to piwo pszeniczne górnej fermentacji. Jednakże oryginalnie piwo fermentowało spontanicznie. Opis z 1740 brzmiał Die Gose stellt sich selber ohne Zutuung Hefe oder Gest (Gose fermentuje samo bez dodatku drożdży). Później uzyskano podobny efekt używając drożdży górnej fermentacji i bakterii kwasu mlekowego. Z końcem XX wieku gatunek ten zyskał popularność na świecie. Gose z Browaru Piwoteka brało udział w konkursie piw rzemieślniczych w 2015 roku w kategorii sour ale.

Z historii tyle. Jak to wygląda w rzeczywistości?
Piwo jest zmętnione, ma złotobrązową barwę. Przyjemnie pachnie, delikatnie czuć w nim kolendrę. Jest kwaśne, ale na koniec ujawnia się delikatność słodu pszenicznego. Zza tego wszystkiego wychyla się delikatny słony posmak, ale nie przychodzi on od razu.
Kwaśny posmak ujmuje nieco gładkości i nadaje wyrazistości temu piwu.

piątek, 5 sierpnia 2016

ART+ 9 - Oatmeal Hoptart


Międzynarodowy dzień piwa i piwowara wypada właśnie dziś - 5 sierpnia.
To dobra okazja do skosztowania kolejnego piwa. Niedawno premierę miał Oatmeal Stout z Browaru Stu Mostów.

Piwo jest lekko zmętnione, z drobnopęcherzykową pianą, której resztki do końca przyozdabiają pokal. Pachnie słodko, owocami, głównie truskawkami i brzoskwiniami, ale gdzieś w tle czai się delikatność owsu.
W smaku prawdziwa balanga! Na wejściu owocowo kwaśne. Orzeźwiające. Owoce tańczą w szalonym pogo. Krzyczą, przepychają się, skaczą we wszystkie strony. Lecz nagle taniec ustaje i na parkiet wylewa się owsianka i otula całe otoczenie, tłumiąc cały harmider zabawy. Dominuje spokój jak w wagonie medytujących tybetańskich mnichów. Tylko z oddali dobiegają jakby krzyki zabawy. Tak mniej więcej działają tu płatki owsiane. Najsilniejsze wrażenie jest przez pierwsze kilkanaście łyków, później delikatnie się zmniejsza, ustępując kwaśności.

Goryczka jest bardzo delikatnie wyczuwalna, ale w tym przypadku nie jest jej za mało, ani za dużo. Bardzo dobrze podkreśla smak piwa.

Płatki owsiane sprawiają, że piwo staje się gładkie i delikatne, mimo swej kwasowości. Jest naprawdę interesujące, czegoś podobnego jeszcze nie spotkałem!

środa, 3 sierpnia 2016

ART+ 1 - Doppel Weizenbock German IPA



Interesujące piwo z Browaru Stu Mostów. Pszeniczniak o ciemnobursztynowej barwie, dość mętny. Piany prawie nie ma, ale komu ona potrzebna?

Ma delikatny aromat owocowo słodowy, z nutami jakby marchwi i brzoskwini. W smaku dominują owoce - głównie banany - delikatne i słodkie. Całość podkreśla i dopełnia pszeniczny charakter.
Goryczka wyczuwalna na końcu (producent podaje 60 IBU) dodaje charakteru i tak bardzo smacznemu piwu. Alkoholu to to ma 8,3%, ale nie czuć go wcale.

Bardzo dobrze orzeźwia i świetnie smakuje.

piątek, 22 lipca 2016

Grape Lager

Latem lubię schłodzone białe wino. Nie spodziewałem się, że nowe piwo od Doctorów będzie tak "winne". :)



Otwieram kapsel i czuję, jakbym otworzył korek. Nalewam - przejrzyste jakby wino. Tylko ciemniejsze nieco. Po nalaniu wrażenia zapachowe nasilają się - czuję białe wino, nie piwo!
W smaku równie zaskakująco. Na pierwszym planie winogrona: szczepy Chardonnay, Sauvignon Blanc i Pinot Grigio. Tuż za nimi, po przełknięciu wyłania się słód pilzneński. Karmelowego coś nie wyczułem, ale wspominają o nim na etykiecie.

Pije się je bardzo lekko, goryczki to to nie ma wcale. Propozycja dla tych, którzy nie mogą zdecydować między piwem, a winem. :)

P.S. Film Kopyra tak mi się spodobał, że żadnym zdjęciem tego nie przebiję! :D

poniedziałek, 11 lipca 2016

ART+ 8 - Strawberry Berliner Weisse


Browar Stu Mostów prezentuje jak zawsze interesujące piwo! W skrócie: najbardziej przychodzi mi na myśl kwas z truskawką.

W kolorze pomarańczowe, dość mętne, z ładną pianą, której drobnopęcherzykowe pozostałości trzymają się na ściankach i na powierzchni. Z zapachem piwa pszenicznego mieszają się świeże, lekko kwaśne truskawki, takie jak to czasem bywają w cieście, czy innej bułce słodkiej. W smaku przypomina Kwas Gamma, ale miast malin czujemy przepyszne truskawki.

Goryczki nie czuć żadnej, pije się prawie jak sok, tylko lepiej. 3,8% alkoholu sprawia, że piwo to jest świetną alternatywą dla radlerów i innych gówien podobnych piw.

niedziela, 10 lipca 2016

Amber ALE



Coś nowego od Doktorków - Amber ALE.
Po otwarciu przyciąga zapachem. Kawa i karmel tańczą z aromatami chmielowymi. Po pierwszym łyku już chcę brać następny. Jest gorąco i duszno, a to piwo świetnie orzeźwia! Gorycz słodów kawowego, karmelowego i pale ale dopełnia gorycz chmieli, co tworzy przyjemną mieszankę - wcale nie za gorzką! Producent podaje 42 IBU. A goryczce towarzyszy delikatność słodu pszenicznego.

Próbowałem kiedyś, chyba w Złotym Psie, (prawdopodobnie) amber ale, ale tamto było mdłe, trochę bez smaku. Tu jest inaczej. Chmiel bardzo miło akcentuje słodowy charakter piwa.

Napitek, jak wspomniałem, lekki, nie za bardzo "naładowany", bo 5,3% alk. Fajny na gorące wieczory po jeszcze gorętszych dniach - ostatnio dużo takich...

sobota, 2 lipca 2016

Górnik


Przyszedł czas na trzecie piwo z Browaru Miedzianka. Tym razem mamy do czynienia z piwem wędzonym, a dokładnie jest to, jak określa producent, pszeniczny stout dymiony.

W kolorze brunatne, prawie czarne. Początkowa delikatna piana znika całkowicie już po chwili.
Pachnie bardzo przyjemnie, czuć dym wędzarni - prawie jakby się tam było. W smaku delikatne, czuć z lekka tę pszenicę, no i przede wszystkim rzucają się nuty wędzone.
Piwo niezłe, ale w smaku mogłoby być intensywniejsze. Piłem już lepsze wędzonki.

Generalnie plus dla Miedzianki za styl - podobają mi się te kolorowe etykiety z odpowiednio dobranymi kapslami. Wszystkie trzy składają się w fajną całość. ;)


piątek, 1 lipca 2016

Atak chmielu


Chciałem skosztować ponownie piwa, które wypiłem jako jedno z pierwszych piw kraftowych. Oj, dawnom go nie pił!

Według Pinty to pierwsze piwo w stylu american IPA uwarzone przez polski browar. Bardzo dobre piwo! Jego piękny, czerwono-miedziany kolor dopełnia drobna piana, która jednak po jakimś czasie zanika, pozostawiając resztki przy ściankach. Tuż po rozszczelnieniu kapsla zaczyna uwalniać się cudowna woń chmielu, iglaków, kwiatów i cytrusów. W smaku chmielowo-owocowo. Kiedyś wydawało mi się bardziej gorzkie, ale wtedy byłem mniej "doświadczony", więc to pewnie stąd. Teraz goryczka jest idealna, nie za duża, ale też nie za mała - dobra na gorący wieczór po gorącym dniu.

środa, 29 czerwca 2016

O książkach

Po natrafieniu na YouTube na O'children Nicka Cave'a naszła mnie ochota na przypomnienie sobie Harry'ego Pottera. Utwór ten został użyty w ekranizacji Insygniów Śmierci.


Kawałek super, seria filmów i książek też mi się podobała, choć pewnie ktoś znajdzie ich różne wady, niedociągnięcia i nieścisłości. To na nich między innymi się wychowałem.

W pierwszej klasie usłyszałem o Harrym Potterze. Poszedłem na film, potem dostałem 4 pierwsze książki. Z zapałem czekałem na kolejne części zarówno powieści, jak i jej ekranizacji. Wciąż pamiętam, jak nadchodziła książkowa premiera, w TV mówiono o gigantycznych kolejkach przed księgarniami, kolejkach dzieci przebranych na czarodziejów i czarownice, czekających na kolejną porcję przygód młodych czarodziei.

Z tyłu każdej z tych książek widnieje:
"Jeśli sądzisz, że w dobie komputerów sztuka czytania zanikła, zwłaszcza wśród dzieci, to niezawodny znak, że jesteś mugolem!"
"Time", 4 października 1999
Nie wiem, może nie jestem na bieżąco, może się o tym nie trąbi, jak kiedyś, ale ostatni "bestseller", o jakim trąbiono, to było "50 twarzy Greya". Wydaje mi się, że teraz kolejki ustawiają się po nowego "Srajfona", nowe PS, czy XBOXa. Przynajmniej media kreują taki obraz świata. Chciałbym tutaj być w błędzie.

Popularnym tematem jest teraz wirtualna rzeczywistość. Dziedzina faktycznie interesująca, dająca ogromne możliwości. Od grania i wirtualnego zwiedzania miejsc, przez wirtualne przymierzanie ciuchów w sklepie, po wirtualny seks. Nie chcę umniejszać tej części świata techniki i nauki, jest w niej potencjał. Tylko czy zostanie mądrze wykorzystany?
Kiedyś "wirtualną rzeczywistością" były książki. Po przeczytaniu pierwszych stron człowiek znajdował się w zupełnie innym świecie, z którego trudno było wyrwać. Na nic były krzyki z kuchni "chodź na obiad!", czy wieczorne "gaś to światło i idź już spać" - nie można było tak po prostu skończyć. "Tylko skończę rozdział." A do końca zostawało kilkadziesiąt stron.

Z drugiej strony portale społecznościowe. Każdy jest w jakimś stopniu od nich uzależniony. Ludzie stojący w tramwajach i autobusach wlepieni w ekrany smartfonów w poszukiwaniu nowych postów do zalajkowania, nowych snapów do obejrzenia etc. Mi też się to często zdarza (przynajmniej w przypadku Facebooka), nad czym ubolewam. Dlatego jeżdżę rowerem - za kierownicą trudniej sprawdzić fejsa. Jadąc tramwajem, kiedy nie jestem padnięty po trudnym dniu na uczelni, lubię obserwować ludzi. Czasem, bardzo rzadko, ale się zdarzy ktoś dosłownie wlepiony w książkę, nieczuły na bodźce zewnętrzne, zatopiony w świecie zawartym pomiędzy kolejnymi stronami. Fajna rzecz. Ja tak nigdy nie umiałem, musiałem mieć ciszę i spokój i siedzieć lub leżeć w swoim pokoju, by móc przenieść się do świata książki.

Znam trochę bibliofili. Z drugiej strony ile jest osób, które nie zajrzały nawet do jakiejkolwiek książki w ciągu ostatnich lat? Instrukcja obsługi nowego telewizora się nie liczy. Zastanawia mnie, jak się ma w obecnych czasach wspomniany cytat sprzed prawie 17 lat... Jak będzie wyglądać przyszłość książek?

To by było na tyle z mojego przydługiego wpisu. Może lekko nieuporządkowanego i pourywanego, ale myślę, że oddającego to, co chciałem przekazać. Ciekawi mnie, jaki będzie jego odbiór. Czekam na kogoś, kto mi powie, że bredzę i że książki są wciąż tak samo "na czasie", jak kiedyś.

poniedziałek, 27 czerwca 2016

Init

Parę osób namawiało mnie do założenia strony i publikowania na niej informacji o piwie i ogółem o życiu. Jest już po sesji, tak więc można zacząć coś tworzyć. Wybór padł na Blogger, bo to prosty system i miałem już z nim do czynienia swego czasu.
Umieszczę tu opisy poszczególnych piw publikowane uprzednio na Facebooku i będę umieszczał nowe.
Tak więc zapraszam do czytania moich wypocin i dzielenia się swoimi spostrzeżeniami w komentarzach.

niedziela, 26 czerwca 2016

Cycuch Janowicki


Jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby ponad pół butelki wyleciało podczas otwierania... Aż do dziś.
Ale do rzeczy - drugie z trzech kupionych piw z Browaru Miedzianka - Cycuch Janowicki - tym razem APA. 
Sam browar mieści się na skraju Rudaw Janowickich - Jelenia Góra, Karpacz, mniej więcej te okolice. 
Piwo jest mętne, w kolorze złotym. Dominuje przyjemny, świeży, owocowy zapach. Jeśli chodzi o smak, to jest tu lekka goryczka ale kompletnie się nie narzuca. Mam wrażenie, że gdzieś tam jest brzoskwinia, ale głowy nie dam. Generalnie miło się pije. Szkoda, że reszta wyleciała i dobrze, że byłem w kuchni w trakcie otwierania.


Rudawskie


Podczas zakupów polecono mi Browar Miedzianka. Pierwsze z trzech wziętych piw, Rudawskie, to lager wiedeński o miedzianej barwie. Ma przyjemny, słodowy zapach i delikatny smak. Bardzo smaczne, jak na lager.
Lekkie, dobre na wieczór po upalnym dniu, takim jak dziś.

niedziela, 12 czerwca 2016

Imbir stout


Początkowo nie chciało mi się, ale jak poczułem zapach imbiru po otwarciu go, to od razu naszła mnie ochota. A przypadkiem w Tesco znalazłem, bo pojechałem na zakupy, zamiast się uczyć. 
Czekoladowo karmelowy aromat typowy dla stoutów miesza się z imbirowym, tworząc cudowne trio. 
Takiego połączenia smaków, jak to, jeszcze nie doświadczyłem! Słodycz połączona z lekką kwaskowatością. Genialne! 
Mówiłem już, że lubię stouty? 🍺
Naszła mnie teraz jedna myśl. Skoro na ajfonach są emotki z różnym kolorem skóry, to powinni zrobić z różnym kolorem piwa...

czwartek, 9 czerwca 2016

Perfect lager


Jakby dla kogoś Doctory były zbyt mętne, to Perfect Lager jest przejrzysty, niczym woda. 
Tylko smakuje lepiej. 🍺
Takiego lagera mógłbym wypić na grillu, do pizzy, czy czegokolwiek. 
Delikatne, nie narzuca się, niby takie zwykłe, ale ma w sobie jakiś przyjemny aromat owocowy, świetnie pachnie! W smaku przewidywalny, ale jest w nim szczegół, który go wyróżnia. Nie umiem go opisać...
A tak poza tym, to ładną ma pianę, nie to, co w koncerniakach. 

poniedziałek, 6 czerwca 2016

Miś Wojtek


Czuję miętę 
Miś Wojtek - summer ale z miętą syryjską uwarzone przez browar Wrężel i Surge Polonia. 
Mięta daje świetny zapach! W smaku też ją czuć, pozostaje w ustach chwilę. Piwo jest bardzo delikatne, powiedziałbym, że sesyjne. Zaryzykuję stwierdzenia, że jest ziołowe - właśnie taki charakter zdaje się mieć lekka goryczka. 
Niezłe, coś na upalne wieczory, których będzie przez najbliższe miesiące sporo.

czwartek, 26 maja 2016

American Black


Dokumentacja sama się nie napisze, ale i piwo samo nie wypije. 🍺
W przerwie od pisania (jednej z wielu dzisiaj) przyszedł czas na american stouta od Pinty. Kolor ma prawie czarny. Pachnie kawą. W smaku, prócz kawy, wyczuwalna jest też gorzka czekolada. Niby tyle goryczy, powiedziałby kto, a wbrew pozorom tak bardzo jej nie czuć. Piwo ma 45 IBU. 
Ponadto jest w nim nieco świeżości kwiatów i cytrusów, czego w pierwszej chwili nie wyczułem. 
Pije się bardzo przyjemnie, lekko, gładko. 
Polecam. 👍

środa, 18 maja 2016

Hapan


Beer is not the answer. Beer is the question. The answer is "yes". 🍺
Na dobry początek nauki przed piątkowymi kołami coś lekkiego. Kwas - w tym wypadku Hapan (fin. kwaśny) z browaru Wąsosz i Humalove - to chyba jeden z moich ulubionych gatunków! 
"Kwaśny saison z dużą ilością miksowanego agrestu i szczyptą brzoskwini." 
Pachnie delikatnie, słodko, pod koniec lekko stonowanie. 
Smakuje genialnie, a agrest jest faktycznie mocno wyczuwalny. 
Piłbym go więcej, gdybym miał! 
Finlandia po raz kolejny mile zaskakuje (poprzednio posmakował mi Koniec Świata Pinty - fińskie sahti).