Co my tu mamy... Stylowa etykieta, zupełnie inna, niż typowe dla tej marki, ze złotymi wstawkami. Prezentuje się gustownie.
Ja to wygląda w praktyce? Ciemnobrązowe, niezbyt przejrzyste piwo po wlaniu ozdabia drobna pianka. Pachnie bardzo fajnie, kawowo orzechowo. Czy tam są prażone orzechy? Nie wiem, tak mi się wydaje. Po zamieszaniu wychodzi trochę bardziej ziemistość kawy.
Po pierwszym łyku czuć orzechy. Nie na początku, ale na samym końcu, kiedy piwo przeleci przez gardło i zniknie w przełyku, pozostawia po sobie przyjemny, orzechowy posmak. Poza tym, przy przełykaniu jeszcze, ujawnia się karmel, może minimalnie kawa. I zdecydowanie ciasteczka. Możliwe, że coś korzennego, ale może mi się wydawać. Piwo jest dość słodkie. Dominuje słodowy charakter. Niskie wysycenie, gładkość, wręcz aksamitna faktura sprawiają, że jest bardzo pijalne.
Hejtującym Doktorów powiem, że może i nie jest to szczyt szczytów, ale mimo wszystko sądzę, że tym razem Doktorzy się wyjątkowo postarali i na prawdę warto skosztować tego portera, bo jak najbardziej na to zasługuje.