czwartek, 23 listopada 2017

Panelowo domówkowo

Z dużym opóźnieniem publikuję ten wpis. Od wspomnianej imprezy minęło spooooro czasu.

Domówka to dobra okazja do zrobienia panelu. Od razu stwierdziłem, że pisanie wszystkiego będzie bezsensowne i powolne, po czym włączyłem dyktafon. Nagrania po przepisaniu właściwych fragmentów tutaj mogą zostać bezpiecznie usunięte. Nie wszystkie nadawały się do umieszczania gdziekolwiek. Kursywą niektóre komentarze innych i moje rzucane w tle.
Rozpoczynamy z Pecan Mudem. [ooooo] O matko kochana [oooo], jak to pięknie pachnie. [lej ten szajs!] [będziesz tak siedział i to odsłuchiwał potem?] Rodzynki, ciasto, alkohol, zdecydowanie kawa, słodka kawa z czekoladą, trochę tiramisu. [ej, dobre]. O matulu, to jest genialne! Delikatnie oblepia usta. Czuć karmel. [no jest moc]
Przez to, że ogrzane, czuć było trochę alkoholu, ale bynajmniej nie taniego jabola, oj nie. Duży plusik dla Omnipollo, jak zwykle.
Omnipollo Original Texas Pecan Ice Cream. Pachnie genialnie, owocowo, jak lody śmietankowo truskawkowe. Świeże, soczyste, z drugiej strony naprawdę dobre lody, sążnie śmietankowe, nie żadne rozwodnione. W smaku kawy trochę, odrobina czekolady, minimalnie karmel. [miłośnicy piwnego haftu] [jak ja się na bloga produkuję, to potem atencji szukam tym blogiem] [wiśnie w likierze?] [truskawki bardziej] [w smaku lody bakaliowe] [posmak zostaje gorzkiej czekolady] [przednie, zaiste przednie]
Bardziej pijalne od poprzednika pewnie przez te truskawki i owocowy charakter. Tamto typowo degustacyjne.
Kord Qintuple. [czyli quadrupel z barley wine] [to jest takie dobre, to jest owocowe takie] [znacznie lepsze niż to pierwsze] [taki spirol, taki czysty czuć] 
[jak Karpackie Mocne] Świeże, owocowe, wyważone. Delikatne, słodkie. W smaku czerwone owoce. [ej, kto wódkę pije, przecież takimi piwami nie zrobi się imprezy] [pozdrawiam wszystkich blogowiczów] [wszystkich trzech] [Adiego czytają 3 osoby?] [aż tyle?]
Komentarze Krzysia bezcenne! Kontynuując: aromat głęboki, winny. Potem próbowałem Porto - ma podobny charakter, aczkolwiek jest dużo słodsze. Alkohol wyczuwalny, przyjemnie rozgrzewający, ale nie przeszkadzający.
Czas na To Øl Lemongrass Gose. Na wejściu świeży, owocowy zapach. Oj, kwaśne, bardzo fajnie kwaśne! W tle komentarz o Kwasie Pruskim, piwie z kwasem cytrynowym i ignorancji - za długi, żeby tu umieszczać. I propozycja alkowycieczki do Bydgoszczy od Arka. Słony smak prawie niewyczuwalny. [to jest genialne] Sól czuć na początku może tylko. Dużo cytrusów, typowa lemoniada. Ale taka dobra lemoniada! [ja to lubię, jak kwachy bardzo szybko wchodzą] [ja ci powiem, że jeszcze złego kwacha nie trafiłem] Podoba mi się cierpkość w nim. W smaku jest taka głębia, może lekko jogurtowa. Baaaardzo pijalne, spróbowałbym jeszcze kiedyś. 
Następnie relacja się nagrała z picia Palinki - smakowego trunku przywiezionego przez Michała z Bułgarii. To ten fragment, którego lepiej nie umieszczać. Najdłuższe nagranie
(...)
Braggot Barleywine - miodzio! Pachnie przesłodko miodowo kwiatowo. Trochę marcepanu? Być może. W smaku słodkie, ale nie do przesady. Trochę miodu pitnego, trochę risa... W smaku objawia się to, co w zapachu określiłem jako kwiatowe. Alkohol nie narzuca się bardzo mocno, a przyjemnie rozgrzewa przełyk.

piątek, 27 października 2017

Strawberry Milkshake IPA - Doctor Brew

Wytrawność New England IPA, słodkość laktozy oraz nuta truskawki i wanilii rodem z tradycyjnego, amerykańskiego milkshake'a. Fuzja smaków ukryta w gładkiej konsystencji, za którą odpowiada pulpa z jabłek. Aż chciałoby się zacytować Vincenta Vegę "That's a pretty ***** good milkshake".
Tak piszą o swym piwie Doktorzy. Co tak naprawdę kryje się w butelce?
Mętny, bursztynowo brązowy płyn z drobną pianką na wierzchu pachnie w sumie jak shake z truskawkami. Dojrzałe truskawki, mleko... lato, wróć! Podobnie pachniał jakiś antybiotyk, który kojarzę z dzieciństwa... W smaku równie interesująco. Na pierwszy rzut oka? oczywiście truskawki w towarzystwie lekkiej chmielowej goryczki. Nie ma tu jej wiele, ale mimo wszystko czuć ją. W smaku nieco zanika mleczny charakter wyczuwalny nosem. Do tego po paru chwilach ujawnia się bardziej słodowy charakter.
Co jak co, Doktorzy się poprawili. Poprawili się już przy ostatnich piwach. Warto spróbować ich nowego produktu.

niedziela, 1 października 2017

Joint Venture Acid - Doctor Brew & Rewort i Yellow Bourbon - Doctor Brew & Etno Cafe

Dwie nowości od Doktorów. Dwie w kooperacji. Sour Ale i Coffee Milk Dark Lager.

Joint Venture Acid

Uwarzone we współpracy z rosyjskim browarem Rewort. Mówią piszą na etykiecie, że zakwaszane bakteriami jogurtu greckiego. Mętne, słomkowe, z delikatną pianką na wierzchu. W pierwszej chwili uderzają cytrusowe aromaty. Tuż za nimi chmiele. Nafta? Coś w ten deseń. Duży plus za zapach. W smaku bardzo interesująco! IMHO bardzo dobrze, jak na Doktorów. Cytrusowy kwas uderza kubki smakowe, wtóruje mu słodowość, a orszak zamyka mleczna gładkość. Właśnie taka, jaką kojarzę z jogurtu typu greckiego. Goryczki praktycznie brak, kwaśność podkreśla jego charakter. Warte spróbowania.

Yellow Bourbon

Kolejne powstało pod skrzydłami Etno Cafe. Kawa z Etno nazywa się Yellow Bourbon. Nie wiem, jak smakuje, nie piłem. Ale wiem, jak smakuje produkt Doktorków. Pachnie w sumie jak kawa. I to naprawdę czuć mocną kawę, nie jakieś mleko z kawą pt. caffè latte (tak swoją drogą jestem miłośnikiem właśnie takiej kawy, nie zdzierżę czarnej). Może do tego jakiś karmel, ale słodyczy jest tu niewiele - głównie wytrawny aromat kawy. Wygląda jak kawa. Ma piankę podobną do wyżej wymienionego, choć tamta była ładniejsza, z drobniejszymi pęcherzykami i gęstsza. W smaku głównie kawa, z minimalną słodyczą, paloną goryczką. Piwo dla kawoszy. Troszeczkę IMHO za wodniste, chciałbym je spróbować w postacie bardziej oblepiającego usta stouta. Ale etykieta mówi wyraźnie: lager. I tego się autorzy trzymają.

wtorek, 19 września 2017

Lulu

W browarze w Wąsoszu takie rzeczy powstają:

Lulu Sour z marakują - Sour Wild Ale

Bursztynowe, mętne, piana zostawia delikatne ślady trochę jak Kubuś, opada, ale na koniec pozostawia cienką warstwę na całej powierzchni. Pachnie słodko, intensywnie, rzuca pod nos tuziny owoców marakui. W smaku przyjemnie kwaśne, pełne. Bardzo słodowe, w tle tańczą owoce męczennicy jadalnej. Minimalna goryczka, jakby z zielska jakiegoś. Coś a la ziemista kontra - to ta goryczka właśnie. Nagazowanie i kwaśność na perfekcyjnym poziomie! Wąsosz nie zawodzi!

Lulu Sour z czarną porzeczką - a Wild Ale

Barwa jak u poprzednika. Po lekkiej piance, drobnopęcherzykowej, widnieją pozostałości głównie przy ściankach. Dominuje słodki, owocowy zapach. Jak jakiś porzeczkowy Tarczyn, czy inny sok. Kwaskowe, orzeźwiające i bardzo pijalne. Dużo tego na pierwszym planie, a brakuje nieco głębi. Po paru łykach pachnie mi Kubusiem. Ogólnie lekko kwaśne, lekko słodkie, bez goryczki. Wysycenie lekkie, odpowiednie. Marakuja była lepsza.

Lulu Gose 

Na koniec gose z dodatkiem soku z brzoskwiń. Gose upodobałem sobie szczególnie. Ciekawe, jak wypadnie to?
W kolorze jak poprzednicy, nieco ciemniejsze, podobnie mętne. Piana utrzymuje się trochę lepiej. Pachnie słodowo i lekko brzoskwiniowo. W smaku płytko, mogło być tego więcej. Fajna ta brzoskwinia z pomarańczą, ale takie wysuszone. Brakuje im jednak soczystości i świeżości. Sól charakterystyczna dla gose gdzieś jest... słabo wyczuwalna, ale jest.

Podsumowując...

nie liczyłem na urwanie dupy. I w sumie dzięki temu się nie zawiodłem. Mogą być - na upalny wieczór, kupione niedrogo w Tesco.

piątek, 25 sierpnia 2017

Bilberry Milkshake IPA

Bilberry Milkshake IPA z Browaru Stu Mostów - IPA, mleko, jagody.
W kolorze buraczkowym, z lekko zaczerwienioną, drobnopęcherzykową pianą.
Zapach jest niesamowity! Nie wiem, od czego tu zacząć. Pierwsze, co mi się rzuciło, to mleczny szejk z jagodami. Ale tuż za nim czai się świeży, chmielowy aromat. A co za smak! Dawno czegoś tak zaskakującego nie piłem. Z mlecznych obłoczków spadają jagody - scena jak z baśniowego świata. Subtelna słodycz, lekki kwasek. Oprócz samych jagód na dalszym planie wychodzą cytrusy. Goryczka nie jest za duża i jak dla mnie idealna tutaj. Piwo jest słodowe, choć nie do przesady. Płatki owsiane dodają gładkości, wysycenie jest średnie, co daje bardzo pijalne połączenie.
Mogę polecić z ręką na sercu! Chcę go więcej!

wtorek, 22 sierpnia 2017

Wild Sour Pigwa - Fortuna w kooperacji z Boon

Piwo z dodatkiem lambika i soku z pigwy - zapowiada się obiecująco. O Lambikach było już wcześniej. Co ma do zaoferowania Fortuna?
Piwo ładnie się pieni, piana jest gęsta, drobnopęcherzykowa, stoi długo. Sam płyn mętny z lekka, jasnobursztynowy przechodzący w beż.
W pierwszej chwili dostajemy po nosie solidną dawką owoców. Jest słodko, bardzo słodko. Owocowo. Po chwili, po kolejnym "niuchu" wyłania się lambicowa dzikość. W smaku cudo kwas. Nie jest przesadnie słodko, co się czasem zdarza. Gdyby zamknąć oczy, można przenieść się do stajni. Świetna jest lekka cierpkość tegoż piwa, pije się bardzo lekko, przyjemnie. Chętnie wrócę do niego, o ile będzie jeszcze na półce.

wtorek, 25 lipca 2017

Domówkowe degustacje...

Minął weekend u Krzysztofa. Zacny weekend, takiego było nam trzeba. Wraz z Tomaszkiem urządziliśmy sobie kraftowe wieczory w piątek i sobotę. Nie próżnowaliśmy - oto, co spróbowaliśmy:

Old Fashioned Lemonade IPA - Omnipollo & Evil Twin Brewing

W kolorze jak budyń waniliowy. Mętne. Drożdżowe, cytrusowe, świeże, pachnie jak lemoniada. W smaku kwaśne, cytrusowe. Czuć grapefruitową goryczkę. Lekkie, pijalne, na lato idealne.
Ocena: 4,13/5

Mr. Pink - To Øl

Znalezione w sklepie blisko domu. Zainteresowała mnie puszka. Co do samego piwa:Pachnie cytrusowo bananowo. Smak ma kwaśny, lekko cierpki, rześki. Czuć chmiel i cytrusy. W sumie mogliśmy wyjąć je wcześniej z lodówki, by było czuć więcej wszelkich aromatów. Bardzo smaczne, ale nie powaliło mnie.
Ocena: 3,68/5

Sur Simcoe - To Øl

Drugie z trzech znalezionych piw. Jest mętne, z początkowo wysoką, acz szybko opadającą pianką. Czuć intensywne, kwiatowe aromaty. Może coś z tropików? Kwaśne, na drugim panie chmielowa goryczka, chyba chmielone na zimno, delikatne, cierpkie, świeże. Przepyszne, kupię je ponownie, jak kiedyś spotkam. 
Ocena: 4,44/5

Bianca Mango Lassi Gose - Omnipollo

Złote, mętne. Piana znika szybciej, niż 3 Cytryny w Radomiu. W zapachu słodki, intensywny zapach mango, trochę świeżej kwasowości. Słodko kwaśne, cierpkie, świeże, owocowe, ma gdzieś może ten lekko słony charakter gose, choć jest mocno przykryty samym mango. Niebo w ziemi. Soczyste mango króluje. 
Ocena: 4,56/10

Belheather - Lidl UK

Prezent od Studentki w Szkocji. Po nalaniu pierwsze, co czuć, to orzechy, rodzynki i makowiec. Zaczyna mi się podobać. Potem uwagę przykuwa dużo alkoholu, który wychodzi szczególnie po ogrzaniu się. W smaku słodkie, słodowe, ale i alkoholowe. Generalnie trochę lepiej pachnie, niż smakuje, bo wydaje się być lekko pustawe z tyłu - na początku czuć ciekawe rzeczy, ale tam, gdzie powinna pojawić się jakaś głębia, nie ma niczego. Ponadto nie czuć jakoś dużo whisky. Ogólnie na plus, ale mogło być nieco lepiej. 
Ocena: 3,5/5

Porter Malinowy - Komes

Na sam koniec został porter od Komesa. Próbowałem go już wcześniej. Po ponad pół roku... nie wiem, jak się zmienił, musiałbym obok spróbować świeżą wersję. W zapachu, jak poprzednio, słodkie malinki, dużo malin. W smaku syrop malinowy. Czuć, że to porter, jest bardzo treściwe, lekko alkoholowe, rozgrzewa. Tutaj już przestaliśmy się skupiać na typowej degustacji, a po prostu piliśmy smaczne piwo, ot tak. Niekoniecznie pasowało mi to do obecnej pory roku, bardziej wyobrażam je sobie w ręku siedząc przed trzaskającym drewnem kominka z widokiem na śnieżycę za oknem. Ale i tak polecam, jest bardzo smaczne.

wtorek, 4 lipca 2017

Porter podbity śliwką z Manufaktury Piwnej

Długo przeleżało w szafie. A miałem wypić niedługo po premierze.

Butelkę ma nietypową, pokrytą czarną matową farbą, z biało niebieskimi nadrukami.
Już po rozszczelnieniu kapsla czuć przyjemną śliwkową wędzonkę. Piwo jest nieprzejrzyście czarne, a brązowa piana utrzymuje się cały czas i nie chce za bardzo znikać. Dalej czuć wędzonkę, lekką paloność, może gorzką czekoladę, ale to tak minimalnie, w tle. W smaku zaś śliwka, dużo przydymionej śliwki. Trochę czuć kompot z suszu, co na Święta bywa robiony w wielu polskich domach. Pełne, słodkie, oleiste, rozpływa się w ustach. Wyczuwalny lekko alkohol rozgrzewa nieco przełyk. I bynajmniej nie trąca jabolem, oj nie. Czuć w nim coś szlachetnego.
Podsumowując, Porter podbity śliwką to naprawdę zacny porter bałtycki. Jeśli ktoś go znajdzie, to z ręką na sercu polecam! Miłośnikom porterów, rzecz jasna. Bo wielu ludziom w ogóle nie odpowiada wędzona śliwka, oj nie.

piątek, 30 czerwca 2017

"Tomaszkopanel" - posesyjna degustacja

Wczoraj miała miejsce kolejna degustacja interesujących piw u Tomasza. Na tapet zostały wzięte polskie browary.

Meduza - Olimp

Faworyt tegoż wieczoru! Warzone na dzikich drożdżach. Dominuje ten ich charakterystyczny aromat derki, stajni, czy spoconego konia - jak zwał, tak zwał. Jest cierpkie, kwaśne, lekko wykrzywia - dla mnie bomba! Schłodzone bardziej nie kipiałoby tak mocno swymi aromatami, a w temperaturze pokojowej wydaje się być idealne. Jeśli jeszcze na nie trafię, to kupuję w ciemno. Polecam, bo warto!

No name - Browar Damrocky

Zaskoczyli mnie i to bardzo. Nie piłem tego, co oryginalnie było w butelce i dałem się wkręcić. Domowej roboty piwo jest piwem pszenicznym z dużą dawką chmielu. Bardzo dużą. Chmielone na zimno. Już na pierwszym planie czuć cytrusowy, chmielowy aromat. W smaku nie ma prawie goryczki, a jedynie świeżość płynącą z chmielu. Jest rześkie, lekkie, delikatne i mega pijalne! Mimo uświadomienia mnie, że to jednak na pszenicy robione, nie umiałem jej dostatecznie dobrze wyczuć. Chmiel zdecydowanie przeważał. Acz nie uznaję tego za jakąś wadę. Przeciwnie - piwko bardzo smaczne i ciekaw jestem, jakie będzie za jakiś czas, bowiem próbowaliśmy je tydzień po rozlaniu do butelek.

Blackcyl - Browar Trzech Kumpli

Piwo z Browaru Trzech kumpli w stylu Black India Pale Ale. Kolejna porcja orzeźwienia tego wieczoru. Mocno cytrusowe, chmielowe. "Członek programu Goryczka+". Wytrawne. Wśród cytrusów w smaku główne grapefruity. Ponadto sosna, jakieś nuty żywiczne. Rześkie, lekkie, pijalne.

Dymy Marcowe - Pinta

Co tu dużo mówić... To nie jest piwo dla ludzi nielubiących wędzonki. Już w aromacie uderza kiełba, czy inna szynka. Fajnie nagazowane, nie za mocno, ale też nie za słabo. Złoty członek programu "Wędzonka+". Mimo tego jest delikatne i bardzo pijalne. Lubiący te klimaty raczej je docenią.

Peach Berliner Weisse - Browar Stu Mostów

Ostatnie tego wieczoru piwo było prawie jak nawias zamykający. O ile Meduza była faworytem, tak broskwiniowy pszeniczniak ze Stu Mostów również świetnie sobie radzi. W zapachu głównie zapuszkowane brzoskwinie. Mega słodko, #teamSłodyczka. Zbliżając do ust czuć było wzmożoną produkcję śliny - jakoś tak po doświadczeniach z pierwszym piwem. I słusznie, bo w smaku też jest całkiem kwaśne. Bardzo przyjemnie kwaśne. Mogłoby być jeszcze kwaśniejsze. Rześkie, pijalne. Zaskakujące w momencie spróbowania przez kwas kontrastujący ze słodkim aromatem.

czwartek, 22 czerwca 2017

Alexander אלכסנדר - The Beer Of Milk & Honey - Mikkeller

Alexander - porter imperialny z duńskiego browaru Mikkeller warzony w kooperacji z izraelskim Alexander Brewery. 
Na wstępie dostajemy smolistoczarny płyn z drobną, prawie całkiem zanikającą pianą. Zmysł węchu się nie obija. Piwo jest mocno słodowe. Czuć kawę z nutą czekoladowej słodyczy. Może to autosugestia, ale ewidentnie czuć też mleko z miodem, jak to, które pijałem na kaszel, bo mi przyjaciółka poleciła. Do tego lekko beczkowy charakter. W smaku też jest sporo wszystkiego. W miarę słodko (trochę likierowo), czekoladowo, miodowo. Mleka na języku już mniej, niż w nosie, ale ten miodowy posmak jest nadal delikatnie wyczuwalny. Zdecydowanie #teamsłodyczka. Przyjemnie oblepia usta i pozostaje słodkim wspomnieniem kubków smakowych przez dłuższą chwilę. Te 8,4% potęguje nieco likierowy charakter, ale nie jest nachalne, a raczej przyjemnie współgra i rozgrzewa. W tak gorący wieczór owa rozgrzewka raczej nie jest bardzo pożądana, ale smakiem piwo rekompensuje wszystko. 
Próbuję w temperaturze pokojowej póki co. Wstawiłem część do lodówki. W sumie mogłem to zrobić na odwrót, ale niech będzie. 
Po schłodzeniu jakby więcej mleka czuć w zapachu. W smaku delikatniej. Mogłem schłodzić i pić stopniowo ogrzewające się. 
Ale i tak jest pyszne. Mogę z ręką na sercu polecić, jest warte spróbowania.

poniedziałek, 5 czerwca 2017

RIS z Wąsosza

Mimo upału naszła mnie ochota na coś cięższego. Russian Imperial Stout w wykonaniu Wąsosza to piwo ze stylizowaną na rosyjską, niebieską etykietą.
Oj, dawno RISa nie piłem! Tutaj z czarnego płynu szybko znika prawie cała piana, pozostawiając jedynie kremową obwódkę dookoła naczynia. W aromacie kawa, chleb, lekki alkohol (12,6% pewnie robi swoje), gorzka czekolada, trochę dymu. W smaku głównie kawa, ciemne owoce, śliwki, czy inne figi i daktyle... Czuć paloność z zapachu, a alkohol rozgrzewa w gardle. Raczej słodkie - robotę odwalają owoce, choć goryczka jest też lekko wyczuwalna. Jak na taką moc, alkohol jest całkiem nieźle ukryty, choć po kilku łykach czuć go już odrobinę. Ogólnie całkiem przyjemne. 
Jak głosi napis na etykiecie, за здоровье!

piątek, 2 czerwca 2017

Doctor Brew - Pszeniczne

Doktorzy idą w stronę większej rzeszy odbiorców? Bardzo możliwe. Pszeniczne sprzed tygodnia, jutro premiera miodowego. No spoko, niech "poszerzają horyzonty". :D
Doktorowy pszeniczniak z wyglądu przypomina każdy inny. Ciemnobursztynowy, mętny... Tylko piany brak, bo znika praktycznie od razu.
Pachnie ciekawie. Oprócz typowych aromatów jałowca, banana, czy goździków jest w nim coś jeszcze - chyba świeży chleb. W smaku lekkie, delikatne, całkiem gładkie, jeśli wyłączyć lekkie nagazowanie, słodowe. Banany, goździki - czyli typowo dla pszenicy. Pozostawia przyjemny chlebowy posmak na długo po przełknięciu. Goryczka jest bardzo lekka.
Jak na pszeniczniaka może być. Nie jest powalające, ale bynajmniej nie jest też złe, spokojnie można się napić, spróbować, polecam.

środa, 24 maja 2017

Desire - Sour Wheat Mango z browaru Hopkins

Pszeniczniaka tego uwarzono w Wąsoszu na zlecenie Hopkinsa. A znalazłem go w Tesco.
Piwo jest mętne, jasnobursztynowe, z szybko znikającą pianką, pozostawiającą po sobie jedynie resztki na powierzchni.
Pierwsze, co uderza, to słodki zapach mango - taki jakby jogurtowy. Gdzieś dalej czai się bananowość pszenicy. Zapach przypomina jakiegoś słodkiego, smakowego papierosa.
W smaku jest słodowo. Mango nie jest już tak silne, jak w zapachu, ale dalej je czuć, delikatnie wyłaniające się zza pszennej mgiełki. Do tego jakaś karmelowa słodycz. Po przełknięciu pozostaje łagodny posmak charakterystyczny dla piwa pszenicznego. Jest też coś jakby wysuszona mandarynka. To pewnie z mango. Kiedy zostawi się mandarynkę i zaczyna się już marszczyć, to podobny smak ma - takie to słodkie, mało soczyste już... Trudno opisać w kontekście piwa, więc trzeba samemu spróbować. Po kilkunastu łykach pozostaje już lekko cierpki posmak.
Piwo jest lekkie, przyjemne, bardzo fajne po treningu, acz czegoś mi w nim brakuje. Nie powala na kolana. Ale spróbować warto. ;) 

sobota, 20 maja 2017

Pecheresse - Lindemans Pêche Lambic

Brzoskwiniowy Lambic od Lindemansa. Cztery inne miałem okazję spróbować przed Sylwestrem (Kriek, Faro <3). Tak samo, jak w poprzednich, butelka owinięta jest z góry złotkiem w odpowiednim kolorze. 

Czym jest lambic? Jest to Belgijskie piwo regionalne produkowane na zachód od Brukseli. Głównym składnikiem jest słód jęczmienny z dodatkiem pszenicy niesłodowanej. Jako przyprawę dodaje się stary i wysuszony chmiel. Gorącą brzeczkę wystawia się zimą na otwarte powietrze w celu przeprowadzenia fermentacji spontanicznej polegającej na kontakcie płynu z dzikimi drożdżami i innymi mikroorganizmami unoszącymi się w powietrzu.

Przejdźmy może do piwa. Etykieta jaka jest - każdy widzi. :P
Piwo ma jasnopomarańczowy kolor, jest lekko zmętnione, a piana w większości momentalnie znika. Po nalaniu już z daleka czuć słodycz brzoskwini. Po głębszym "niuchnięciu" oprócz słodyczy cierpkość, do tego stajnia, końska derka, skóra. W smaku słodziutka brzoskwinia z kwaskowatym finiszem. 
Goryczki brak, alkoholu 2,5%, średnie nagazowanie. 
Dobre dla miłośników słodyczy. Ogromnej słodyczy. Może nie tak, jak w melonowym z Bytowa, ale niewiele brakuje. Polecam, dobry soczek. :)

czwartek, 11 maja 2017

Melonowe z Bytowa

Potrzebowałem czegoś lekkiego... Znalazłem na półce Melonowe. Dojrzałe owoce lubię, może i w tej formie mi posmakują? :)
Pachnie melonowo - no kto by się spodziewał?! Po nalaniu widać drobnopęcherzykową pianę, która przez dłuższy czas pozostaje i nie znika w pełni. Piwo jest przejrzyste, bursztynowe, No autentycznie czuć świeże, słodkie melony. Oprócz nich bardzo delikatna, prawie niewyczuwalna słodowość...
W smaku słodko, słodko i jeszcze raz słodko. Chyba nigdy nie jadłem tak słodkiego melona, jak słodkie jest to piwo. No może raz, w Egipcie. Nie jest mdłe, czego zwykle spodziewam się po melonowych i arbuzowych gumach do żucia na przykład. Oprócz słodyczy, słodyczy i słodyczy z odrobiną słodyczy na pierwszym planie. w tle czuć trochę słodowości... i karmel - najbardziej ujawniają się w posmaku, który pozostaje w ustach chwilę po przełknięciu.
Piwo to jest słodkie i soczkowate - miłośnikom tego gatunku powinno przypaść do gustu. Byle się nie przesłodzić. Druga butelka chyba by mi nie weszła - połowa pierwszej już zaspokoiła moją potrzebę słodyczy po wyczerpującym dniu.

P.S. polecam malinowe! :)

wtorek, 2 maja 2017

Fuck the boundaries - Imperial hoppy gose

Gose, gose, gose... jak ja lubię ten gatunek! Zanim zobaczyłem w sklepie, co to za piwo, zachęciła mnie do niego gęś. Powiedziałbym, że bojowa.
Po nalaniu prezentuje się następująco: złocisty, lekko zmętniony płyn przyozdabia warstwa piany - początkowo szybko opada, ale ostatecznie utrzymuje się na powierzchni. Piwo pachnie owocowo. Nie ma jakoś wiele tych aromatów. Nie wiem, czy przypadkiem jabłek i brzoskwini tam nie czuję... Za to w smaku... Niezłe szaleństwo!  Zaczyna się owocowo, ale to tylko przez mała chwilę, bo zaraz przechodzi w kwaśno słone, a kończy chmielową goryczką. Bardzo gładkie, nisko nasycone. Lekkie, rześkie i pijalne.

niedziela, 23 kwietnia 2017

Plum - Oatmeal Stout Smoked Plum

Raz już kosztowałem, ale nie było okazji do napisania. Wczoraj w sklepie znalazłem i stwierdziłem, że trzeba coś naskrobać. :)

Na wstępie dostajemy nieprzejrzysty, czarny płyn pokryty ładnie stojącą, dronopęcherzykową i w miarę trwałą pianką. Od razu uderza aromat wędzonki, ale zaraz za nim jest coś delikatnego, słodkawego. Po pierwszym łyku wędzonka. A wspomnianej w nazwie śliwki jakoś brak... Piwo jest bardzo gładkie dzięki płatkom owsianym. Wysycenie praktycznie zerowe. Po przełknięciu wędzonka ustępuje i pozostają płatki owsiane. Jest bardzo smaczne, sycące. 
Należy mieć na uwadze to, że z piwami "wędzonymi" trzeba uważać. Nie wszyscy są gotowi na picie "kiełbasy". Mi Plum smakuje, ale wczoraj dokładnie to doradziłem i nikomu nie posmakowało. :D

wtorek, 18 kwietnia 2017

Hallo Ich Bin Berliner Weisse Raspberry

Zaszalałem z Mikkellerem...
Piwo z puszki ponoć nie musi być straszne. ;) Na powitanie dostajemy gęstą, ładnie stojącą, choć średnio trwałą, różową piankę pokrywającą mętny, bursztynowy płyn. Pachnie intensywnie malinowo, ale nie jak jakiś biedasyrop malinowy do piwa, czy czegoś, a jak świeżo zerwane, soczyste owoce. Do tego coś a la jogurt? Tak jakby... Na początku uderza cierpkość, zaraz kwaśność malin i utrzymuje się dość długo. Jest trochę jak w papierówkach, czy innych zielonych, kwaśnych jabłkach. Na finiszu mleczne, jakby jogurtowe. Po przełknięciu pozostawia mleczny posmak. Wysycenie niskie, choć przez kwaśny smak nie przelatuje tak gładko przez gardło. :D
Co tu dużo mówić, jest pyszne!

niedziela, 16 kwietnia 2017

Porter z browaru Konstancin

Porter ma ciemnobrązową barwę, pełny smak ze śliwkowymi i czekoladowymi akcentami. Puszysta piana połączona z aksamitną teksturą piwa nie pozwala o sobie zapomnieć.
Na powitanie dostajemy po nosie słodkim, karmelowym aromatem, śliwkami, ciemnym pieczywem. Potem zauważamy smolistoczarną barwę i ładną, brązowawą, drobnopęcherzykową piankę, która powoli zaczyna zanikać, lecz pozostawia po sobie obwódkę dookoła i cienką warstwę bąbelków w środku.
Po pierwszym łyku wyraźnie rozgrzewające. Czuć alkohol - tu podchodzi smakiem troszkę pod barley wine. Do tego słodowy charakter, wytrawność czekolady, Piwo jest gęste, treściwe, oleiste i przyjemnie oblepia usta. Jest gładkie, wręcz aksamitne, jak podaje etykieta. Wysycenie jest prawie bliskie zeru. Jak znajdę, to kupię ponownie, bo ciekawi mnie, jakie będzie po odleżeniu, kiedy osłabnie nieco jego alkoholowy charakter i uwydatnią się niektóre smaki...
Podsumowując, Porter Konstancina jest bardzo przyjemny w odbiorze, więc polecam.

sobota, 25 lutego 2017

ART+11 Double Cherry Rauchweizenbock - Browar Stu Mostów i Naparbier

Piwo uwarzone kooperacyjnie z hiszpańskim browarem Naparbier, z typową dla serii ARTów etykietą.
Co sobą reprezentuje?
 
Już po rozszczelnieniu kapsla unosi się przyjemny aromat wiśni. Wyczuwalna wędzonka jest bardzo podobna do tej z Bizon Bocka (champaghe bison grass smoked imperial weizen bock) browaru Reden (obecnie ReCraft). Piwo jest brązowe, nieprzejrzyste, piana znika z powierzchni praktycznie od razu. Po nalaniu czuć więcej wędzonki od wiśni. I odrobinę alkoholu. Swoją drogą słód wędzony jest drewnem czereśniowym. Cały czas, jak widać, kręcimy się w okolicach małych, czerwonych owoców ze sporymi (jak na takie małe owoce) pestkami.
Smak zmienia się stopniowo w miarę przełykania. Po zamoczeniu ust i wlaniu się czuć głównie wędzonkę, bardzo przyjemną, niezbyt narzucającą się, ale wyraźną. Potem pojawia się kwaskowy charakter wiśni, by przejść do karmelowo słodowej łagodności. Goryczki w tym nie uraczycie, ale też nie jest to słodkie piwo. Wysycenie jest średnie, czuć bąbelki na języku.
Miłośnikom wędzonki mogę z ręką na sercu polecić. Wszystkim innym z resztą też.

środa, 15 lutego 2017

Hoppy Birthday - Double Oatmeal Stout

Oatmeal Stout - to już brzmi dobrze! Doktor z typową etykietą, z lekko "podkręconym" kleksami wzorem.
Piwo jest ciemnobrązowe, nieprzejrzyste. W zapachu czekolada, karmel, wyraźne nuty palone, może suszone owoce.
W smaku... jakoś tak niespodziewanie: wiśnia. Poza tym dochodzi wanilia, płatki owsiane nadające gładkość piwu, trochę karmelu i lekko wyczuwalna, chmielowa goryczka - nie narzuca się, ale jest tu obecna. 
Piwo bardzo pijalne, orzeźwiające, ale bynajmniej nie rozwodnione - naprawdę czuć ten smak. 

poniedziałek, 13 lutego 2017

Porter Bałtycki z orzechami laskowymi - Doctor Brew

Co my tu mamy... Stylowa etykieta, zupełnie inna, niż typowe dla tej marki, ze złotymi wstawkami. Prezentuje się gustownie.


Ja to wygląda w praktyce? Ciemnobrązowe, niezbyt przejrzyste piwo po wlaniu ozdabia drobna pianka. Pachnie bardzo fajnie, kawowo orzechowo. Czy tam są prażone orzechy? Nie wiem, tak mi się wydaje. Po zamieszaniu wychodzi trochę bardziej ziemistość kawy.
Po pierwszym łyku czuć orzechy. Nie na początku, ale na samym końcu, kiedy piwo przeleci przez gardło i zniknie w przełyku, pozostawia po sobie przyjemny, orzechowy posmak. Poza tym, przy przełykaniu jeszcze, ujawnia się karmel, może minimalnie kawa. I zdecydowanie ciasteczka. Możliwe, że coś korzennego, ale może mi się wydawać. Piwo jest dość słodkie. Dominuje słodowy charakter. Niskie wysycenie, gładkość, wręcz aksamitna faktura sprawiają, że jest bardzo pijalne.
Hejtującym Doktorów powiem, że może i nie jest to szczyt szczytów, ale mimo wszystko sądzę, że tym razem Doktorzy się wyjątkowo postarali i na prawdę warto skosztować tego portera, bo jak najbardziej na to zasługuje.

piątek, 10 lutego 2017

Zagraniczne szaleństwo

Czasem trzeba trochę zaszaleć, coby nie było zbyt nudno. Nie twierdzę, że nic się u mnie nie działo, bo ostatnio sporo się dzieje, acz w świecie piw czegoś mi brakowało. Na szczęście uzupełniłem te braki, co widać poniżej.

Fonteinen Beersel - Intense Red - Oude Kriek

Wygląd: rubinowo czerwone, bez większej piany.
Zawartość alkoholu: 5%
Zapach: korek intensywnie pachnie winem. Piwo jak mocne, wiśniowe wino domowej roboty. Zacne!
Smak: przyjemna kwaskowość, dużo świeżych wiśni, z jednej strony jeszcze niedojrzałych, z drugiej minimalnie podfermentowanych, jak to w winie. I to wino określiłbym jako raczej wytrawne. Naprawdę zacnie się to pije! Świeże wiśnie kupione na targu, wrzucone szybko pod kran i łapczywie zjadane - to jest waśnie to z czym mi się kojarzy to piwo! Ma pazura, oj, ma!
Ocena: 4,25/5

St. Bretta - Brettanomyces Citrus Wildbier - Pomelo Artisan ALE Brewed with Citrus

Wygląd: mętne, złote. Śliczna, gęsta piana, wystarczy zamieszać i pięknie się pieni!
Zawartość alkoholu: 5,8%
Zapach: owocowo, mocno owocowo, z kontrą drożdży. Czuć po chwili pomelo bardzo wyraźnie. Drożdżowy charakter przeważa, ale nie przesłania owoców. Zapowiada się niesamowicie.
Smak: pomelo, ale bardzo złagodzone. Kwaśne, cierpkie. Coś na kształt skóry w kontrze.
Ocena: 4/5

Omnipollo - Polimango - Brazilian Imperial IPA

 
Wygląd: Piana zostawia po sobie ślady, ale się zbytnio nie utrzymuje. Piwo mętne, jasnożółte.
Zawartość alkoholu: 8,5%
Zapach: słodkie, soczyste mango! Jest moc! Trochę żywiczny, chmielowy. Po nalaniu dużo intensywniej czuć chmiel.
Smak: słodko gorzkie przy przełykaniu. Mango z chmielem - pierwsze mega słodkie, drugie gorzkie, ale nie przesadnie. Całość tworzy przepyszne połączenie! Chyba najlepsza IPA, jaką dotychczas piłem! Deklarowanej na etykiecie zawartości alkoholu za Chiny Ludowe nie czuć! Mega pijalne!
Ocena: 4,5/5

Lervig & Way Beer - 3 Bean Stout - Double Imperial Stout

 
Wygląd: z piany na powierzchni pozostają drobne brązowe pęcherzyki. Oleiste. Jak ropa.
Zawartość alkoholu: 13%
Zapach: cynamon, makowiec. Niezłe ciacho z niego. Słodziutki zapach, lekko czekoladowy. Makowiec dominuje. Czuć orzechy... Migdały? Wgniata w fotel!
Smak: festiwal smaków! Gorzka czekolada, makowiec, oj dużo makowca! I minimalna kawowa goryczka. Miodu co nieco. Piwo dość ciężkie, lepkie. Ale jakie przepyszne! Idealne na mroźne, zimowe wieczory. Brakuje jeszcze fotela przed kominkiem i żarzącego się drewna, a za oknem potężnej śnieżycy. To te klimaty.
To piwo jest zbyt dobre, by skończyć je pić!
Ocena: 4,75/5

Podsumowując...

Po spróbowaniu takich pyszności chyba muszę spróbować czegoś naprawdę złego, by znów cieszyć się smakiem piw, które piłem wcześniej. :)

poniedziałek, 6 lutego 2017

Wine Cake - Barrel Aged Wheat Wine

Jeden z bliźniaków Wheat Wine, pełen iberyjskiego temperamentu, którego nabrał dzięki leżakowaniu w beczkach po winie ze szczepu Tempranillo. Pobyt w drewnie wniósł do piwa aromaty wanilii, rodzinek i melasy, a w smaku przełożył się na perfekcyjne ułożenie i nadał całości dystyngowanego winnego charakteru.


Czytałem trochę pozytywnych opinii o tym piwie. 24 BLG - zapowiada się niezmiernie interesująco. Piwo ma barwę czegoś pomiędzy rozcieńczoną colą, a czerwienią. Jest przejrzyste, klarowne, a na górze przyozdabiają je resztki piany.

W zapachu jest na prawdę interesująco! Prócz słodowego charakteru czuć wiśnie. Jest też alkohol, który nadaje całości szlachetności.

Smakuje równie interesująco, co pachnie. Gdzieś tam jest karmel, gdzieś suszone owoce. Na końcu lekko rozgrzewa, ma winno likierowy charakter. Minimalnie gęstsze, niż to się zwykle spotyka.

Interesujące piwo. Warto spróbować. Pojemność 0,33 jest IMO w sam raz - 11% alkoholu robi swoje.

czwartek, 2 lutego 2017

Gosebuster - salted caramel dark gose

Gose - w tym gatunku zdążyłem już się lekko zakochać. Tym razem, w ciemnej odsłonie, od Kingpina w kooperacji z Freigeist Bierkultur.


Przy nalewaniu barwę coli to to miało. Wydaje się klarowne, acz jego czerń jest wyjątkowo nieprzejrzysta, dopiero pod mocnym światłem coś widać. Piana po nalaniu opadła i zniknęła natychmiastowo.
W zapachu króluje charakterystyczny aromat słodu pszenicznego z dużą dawką bananów, karmel... Nie jestem pewien, czy czegoś mlecznego w nim nie ma. I coś z chleba to ma, zdecydowanie.
Jeśli chodzi o smak, jest nieźle, choć troszkę mało intensywnie, zbyt wodniście. Na początku słodko kwaśne, z lekka słonawe, po chwili pojawia się słodowość, palony karmel. Średnio nasycone. Gdyby wszystko (może prócz nasycenia) pomnożyć przez dwa wyszłaby petarda!

Podsumowując, aromat jest na podobnym poziomie, co smak. Piwo jest całkiem pijalne, mimo średniego nasycenia. Ciemne gose? A czemu by nie?

środa, 1 lutego 2017

Headbanger - Imperial IPA z testerem gier

Kingpin dodaje testerów gier do swoich piw? Dowiedziałem się, że to metalowa grupa z Sosnowca, która nie gra na Juwenaliach. Tak na fejsie piszą. :P


Na etykiecie metalowa świnia. Całkiem fajna. Po wlaniu utrzymuje się wysoka, sztywna piana. Po czasie lekko opada, ale zostają jej spore kawałki. Piwo ma kolor brązowo bursztynowy.


Pachnie żywicznie, minimalnie karmelowo. W smaku bardzo podobnie. Jest słodowo, ze średnią goryczką.
Przyjemnie się pije, ale nie urzeka.

środa, 25 stycznia 2017

EXP682

e682? Nie, to EXP682. Single Hop IPA od Doctor Brew na eksperymentalnym chmielu. Na etykiecie wyjaśniają:

Piwo na bazie nowofalowego, eksperymentalnego chmielu, będącego połączeniem tradycyjnych angielskich odmian z nowofalowym szaleństwem.

W zapachu żywiczny, rześki, wychodzi lekka słodowość. Ponadto ujawniają się kwiaty i cytrusy. W smaku jest tego trochę. Grejpfrutowo ziołowa goryczka, żywiczny (?) posmak.
Piwo jest niskonasycone CO2. Pije się dość lekko, choć goryczka przez chwilę pozostaje w ustach. Jest bardzo przyjemne w odbiorze.